Super. Właśnie się dowiedziałam, że jestem niegodna miana
„przyjaciółki” dla takiej oto Mandy, z którą przyjaźniłam
się od przedszkola. Po prostu, najzwyczajniej w świecie uznała, że
jestem jak dla niej zbyt ruchliwa i sprawiam jej mnóstwo kłopotów.
Jestem ruchliwa, to fakt, przecież mam ADHD, halo! Jednak nie
zamierzam się tym przejmować, najwyraźniej nie jest mnie warta –
tak powiedziałaby moja mama.
- W takim razie wyświadcz mi przysługę i zabieraj stąd ten swój
szanowny tyłek, fałszywa dziewucho – powiedziałam, jakby ta
wiadomość nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia. W
rzeczywistości było jednak całkowicie inaczej – zabolało mnie
to, bardzo.
Odwróciłam się do dziewczyny plecami, nie zważając na to, że
chciała coś powiedzieć i jak gdyby nigdy nic wyjęłam swoje
ulubione ciasteczka z jagodami. Słyszałam jak Mandy wstaje z
drewnianej ławki i idzie w stronę wyjścia z parku. Ja w tym czasie
wydłubywałam jagody, które od razu jadłam.
Spędziłam w parku kilka godzin, a przez ten czas zdążył
opustoszeć, a w moim brzuchu burczeć.
Arie – moja młodsza siostra była już dawno w domu i powiedziała
mamie, że spotkałam się z koleżankami, toteż nie miałam co
liczyć na to, że przyjdzie do mnie. Mnie samej nie chciało się
ruszać z ławeczki, która była świadkiem najgorszego zdarzenia w
moim życiu. No, może nie najgorszego, ale utrata przyjaciółki
zalicza się do pierwszej trójki.
- Czemu płaczesz? - Usłyszałam łagodny głos tuż przy moim uchu.
Podskoczyłam. Musiało być ze mną naprawdę źle, ponieważ zwykle
nikt nie miał szans się do mnie zbliżyć na tak bliską odległość
bez bycia wykrytym przeze mnie. Otarłam oczy i zauważyłam, że
rzeczywiście płakałam. To też nie było normalne.
Spojrzałam na Draco, która stała tuż obok mnie i wpatrywała się
we mnie swoimi złotymi oczami z ciekawością. Znałyśmy się ze
szkoły, ale jakoś nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy.
- Nie twoja sprawa – warknęłam, wstając.
Dziewczyna złapała mnie za ramię i ponownie popchnęła na ławkę.
- Wybacz – powiedziała zmieszana. - Nie powinnam pytać, ale to
dziwne widzieć ciebie płaczącą. Coś musiało mocno
wytrącić cię z równowagi.
Kiwnęłam głową. Coś mi mówiło, że powinnam nie ufać Draco,
ale dziewczyna wydawała się być w porządku, więc nawet nie
wiedząc kiedy, zaczęłam szybko się jej tłumaczyć.
- Po prostu moja przyjaciółka uznała, ze już nie możemy się
przyjaźnić. - Opowiedziałam jej o tym jak zakończyła się nasza
przyjaźń, mówiłam o wszystkich naszych psikusach, których byłam
pomysłodawcą. Na przykład jak wrzuciłyśmy do auta nauczycielki
fizyki mnóstwo krabów, ukradzionych z giełdy, na której handluje
ojciec Mandy. Lub o tym jak na wycieczce szkolnej w ostatniej klasie
podstawówki zdemolowałyśmy salę rekreacyjną w ośrodku, gdzie
mieszkaliśmy. Teraz wydawało się jakby to były odległe czasy.
- Mandy nie zasługuje na taką przyjaciółkę jak ty –
stwierdziła Draco. Mięła w dłoniach rąbek swojej długiej
tuniki, której wzór przypominał mi ciało węża. Była ładna i
unikalna, tak samo jak sama Draco. Dziewczyna miała długie, czarne
włosy, spięte w kok, bladą skórę, która pod wpływem światła
dziwnie się mieniła, jak gdyby była przyozdobiona jakimś dziwnym
rodzajem brokatu. Na świat patrzyła wyblakłymi, złotymi oczami, a
jej paznokcie były naprawdę bardzo długie. Przypominały szpony,
pomalowane na różne kolory. Szczerze mówiąc, to nie zazdrościłam
jej ich, a co najdziwniejsze nigdy nie pokazywała zębów. Nie
uśmiechała się, rzadko się odzywała, a jak już to w dziwny
sposób przeciągała literkę „s”. jak gdyby syczała, a nie
mówiła.
- Dziękuję. - Westchnęłam i spojrzałam na zegarek, tkwiący na
nadgarstku. Zbliżał się wieczór i wiedziałam, że moja mama może
nie być zachwycona faktem, że sama szlajam się po nocy. - Chyba
powinnam już wracać.
Wstałam i otrzepałam spodnie. Spojrzałam na dziewczynę, która
nerwowo owijała włosy wokół palca i spoglądała w krzaki jakby
coś tam było.
- Jeszcze raz dziękuję. Za to, że mnie wysłuchałaś. Było mi to
bardzo potrzebne.
- Nie ma za co, Andromedo – odpowiedziała Draco. Przez chwilę
wydawało mi się, że jej bladozłote oczy zmieniły się w
patrzałki gadów. Pionowe szparki zamiast źrenic i ten specyficzny
sposób mrugania, czyli dwie nachodzące na siebie powieki.
Zamrugałam gwałtownie i wszystko było w porządku, więc uznałam,
że to musiał być wytwór mojej wyobraźni.
- Andy – poprawiłam ją machinalnie i pomachałam ręką. - Na
razie.
Zostawiłam ją na ławeczce, a sama ruszyłam w stronę wyjścia z
parku. Nie kłamałam, naprawdę czułam się znacznie lepiej po
zwierzeniu się tej dziwnej dziewczynie, ale jakaś część mojego
umysłu, która do tej pory zdawała się być uśpiona w moim
wnętrzu, odczuwała ulgę, wiedząc, że się od niej oddaliłam.
Miałam jakieś dziwne przeczucie, że gdybym spędziła w jej
towarzystwie chociaż minutę dłużej, to stałoby się coś złego.
To właśnie jej sposób mówienia przyprawiał mnie o dreszcze,
fakt, że przez chwilę wydawało mi się, że ma gadzie oczy nie
dodawał mi otuchy. I jeszcze nazwała mnie moim prawdziwym imieniem!
A ja naprawdę nienawidziłam jak ktoś się zwraca do mnie
Andromeda, tak jak Arie nie lubiła, gdy ktoś nazywał ją Ariadną.
Pomimo wszystkiego nie spieszyłam się z pójściem do domu.
Kręciłam się po okolicy, oglądając wystawy sklepów, których
jeszcze nie zamknięto, wstąpiłam do wypożyczalni filmów i
pooglądałam najnowsze tytuły. Na koniec jeszcze zaczepiłam
swojego kolegę z klasy, który wracał do swojego domu.
- Słyszałem, że wypięłaś się na Mandy – powiedział w pewnym
momencie. Spojrzał na mnie ukradkiem, jakby bał się mojej reakcji.
Stanęłam pośrodku ulicy i gapiłam się na niego jak na jakiegoś
przygłupa.
- Ja się na nią wypięłam?! - krzyknęłam, nie zważając na
pełne politowania spojrzenia przechodniów, którzy nas mijali. - Ta
idiotka ma jeszcze czelność kłamać? - Zagotowałam się od
środka, miałam ochotę uderzyć... coś. - Skąd to w ogóle wiesz,
hm?
Adrian podrapał się po swojej brązowej czuprynie. Twarz miał
zakłopotaną.
- Powiedziała to Sam, ona wypaplała Eddiemu, a on mi i Carol. Bóg
jeden wie, kto jeszcze się o tym dowiedział – rzekł.
Pokręciłam głową z niedowierzania. Jak ona mogła tak szybko
wypaplać o takiej sprawie?
- To jak?
- Co jak? - Nie rozumiałam.
- Obraziłaś się na nią? - spytał.
- Coś ty! - Machnęłam ręką i opowiedziałam jak to rzeczywiście
było z Mandy. Jak poprosiła o spotkanie w parku i bezceremonialnie
wyrzuciła mi w twarz, że jestem dziecinna. Powiedziałam mu
również, że potem na ławce znalazła mnie Draco i zagadnęła
mnie. Mina Adriana zrobiła się nietęga. - Co?
- Ja bym tam nie ufał tej całej Draco – odpowiedział, chowając
ręce do kieszeni. - Przypomina mi węża, a węże są zdradliwe.
- Trzeba było mi to powiedzieć kilka godzin temu, zanim mnie
znalazła – prychnęłam. Podświadomie się ucieszyłam, że nie
tylko ja się jej obawiam.
W tym momencie Adrian zrobił coś, o co nigdy bym go nie
podejrzewała. Musicie wiedzieć, że nie jestem typem dziewczyny,
która daje się tulić, ale tym razem wiedziałam, że nie mam
szans. Zwykle buduję nieprzeniknione mury obronne, ale te zostały
już poważnie sforsowane, gdy spotkałam Draco, toteż nie miałam
co się bronić przed ciepłym i pocieszającym uściskiem
przyjaciela. Wdychałam jego kojący zapach, który kojarzył mi się
tylko i wyłącznie z ciastem czekoladowym, które piekła jego mama.
Zanim mnie puścił, pocałował mnie w czubek głowy.
- Odprowadzić cię?
- Nie trzeba, poradzę sobie.
I odeszłam z uśmiechem na twarzy, ale i również rumieńcem,
zalewającym moje policzki.
Skręciłam w jedną z ciemniejszych ulic, Manhattanu, która była
skrótem do mojego mieszkania. Zwykle się nie bałam tędy
przechodzić, ale teraz zrobiło się dość ciemno i zimno. Zaczęłam
się bać, więc otuliłam rękami ramiona i z zadartą głową,
brnęłam dalej. Potem coś usłyszałam. Był to zaledwie cichy
szelest, ale natychmiast pojawiła się gęsia skórka, a włoski na
moim karku stanęły. Nie odwracając się za siebie przyśpieszyłam
kroku i starałam się uspokoić dzikie bicie serca.
- Andy?
Rozpoznałam ten głos, więc machinalnie odwróciłam głowę i
zauważyłam idącą w moim kierunku Draco. Matko, ta dziewczyna mnie
przeraża!
- Co tu robisz? - spytałam, starając się ukryć roztrzęsiony
głos.
- Widziałam, że tu sssskręcasz – odpowiedziała dziewczyna, a
mnie przeszedł dreszcz. Wydaje mi się czy naprawdę zaczęła
syczeć niczym wąż? - Myślałam, że idziessssz do domu.
- Przecież idę.
Odwróciłam się i przeszłam kilka kroków, zanim ramię przeszył
mi ból. Syknęłam i starałam się odepchnąć paznokcie
dziewczyny, wbijające mi się w skórę.
- Co robisz?!
- Zosssstajesz ze mną – powiedziała Draco i uśmiechnęła się
szeroko, ukazując rzędy długich kłów.
Krzyknęłam.
__________
Cóż, raczę się nie przyzwyczajać, że rozdziały będą się pojawiać tak prędko. Miałam go akurat napisany od wielu dni, więc pomyślałam, że zanim uporam się z rozdziałem drugim, wrzucę ten.
Podoba mi się, ale mam wrażenie, że ta narracja jest jakaś dziecinna (gadam jakbym sama nie była dzieckiem), a przywykłam już do bardziej... oficjalnej wersji narracji. Cóż, opinię pozostawiam Wam.
Pojawiła się również zakładka z bohaterami i coś o opowiadaniu, ale to muszę jeszcze poprawić.
Pojawiła się również zakładka z bohaterami i coś o opowiadaniu, ale to muszę jeszcze poprawić.
Na wstępie: Bardzo mi miło, że spodobało Ci się moje opowiadanie, oczywiście, nie ma problemu, będę informować i czytać Twoje opowiadania. I cieszę się, że spodobał Ci się szablon.
OdpowiedzUsuńPotrafię to sobie wyobrazić, bo ze względu na mój trudny charakter mam ledwie dwójkę przyjaciół, którzy są ze mną w stanie wytrzymać (czytałam też ramkę o Tobie i widać mamy podobne charaktery, bo szczerość to też u mnie główna cecha. Pewnie dlatego ludzie za mną nie przepadają :P). Blond pukle? Ah... no, niestety, też mam blond włosy, ale ciemne raczej :)
Problemy z ortografią? Na to najlepszy jest jakiś program typu OpenOffice albo w przeglądarce jest też słownik. Oczywiście ciężko jest z przecinkami, sama sobie z nimi nie radzę (milion razy sprawdzam, a i tak znajdę błędy!).
Co do prologu... nie wypowiem się, bo nie czytałam "Percyego Jacksona i bogów olimpijskich". Ale jako Laikowi - bardzo mi się podoba :)
To nie tak, że Twoja narracja jest dziecinna. Po prostu używasz sporo kolokwializmów, które sprawiają takie wrażenie. Na przykład możesz zamienić sformułwoanie "wypaplać" na "rozpowiedzieć" - brzmi inaczej, prawda? :) takie drobniutkie szczegóły, a bardzo wpływają na całokształt twórczości.
Pisz, proszę, szybciutko, bo bardzo spodobał mi się Twój utwór. Jestem niezmiernie ciekawa jak dalej potoczy się historia Draco i Andy. Mam nadzieję, że Andy zdoła się jakoś wyswobodzić od tej wężowatej dziewczyny... A może na pomoc przyjdzie jej Adrian? Zobaczymy :)
A - dodałam się do obserwatorów, bo też mam kilka blogów na blogspocie :)
W sumie to tylko opowiadanie mam na onecie...
Pozdrawiam! Noir (Deneve) z wieksze-zlo.blog.onet.pl
No, ciekawe, ciekawe. I w dobrym momencie skończyłaś rozdział, bo teraz będę się zastanawiać jak Andy uda się umknąć wężowej Draco. Oczywiście z góry zakładam, że musi się udać :)
OdpowiedzUsuńCo do narracji, to nie jest źle. Nie może być przecież przesadnie poważna i dorosła, skoro opowiadanie jest z punktu widzenia szesnastolatki. Wczuj się w swoją bohaterkę i używaj takich określeń, jakich ona by użyła a będzie dobrze, pozdrawiam!
sekret-kruka.blogspot.com
Ilria "oślepła" (nie na stałe przecież, ma problemy ze wzrokiem tylko), bo prawie zabiła się w skutek użycia zbyt dużej ilości mocy magicznej :P Lokiemu nic się nie stało, bo był praktycznie w pełni sił witalnych.
OdpowiedzUsuńWiem, że to zaskoczenie, lubię zaskakiwać! :) Cieszę się, że mi to wyszło.
Wszystkich denerwuje Naia. Mnie też, nie martw się :)
I nie mów, że to takie wspaniałe. Cały czas uczę się pisać i nigdy nie będę w tym tak dobra, jak bym chciała.
Mam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać to opowiadanie o Avengersach, bo już widziałam szablon i nie mogę się doczekać :) Wolałam nie komentować tam, bo widziałam, ze blog jest nadal w budowie.
A.. I przepraszam, że Cię nie poinformowałam o nowym rozdziale :( Całkiem o tym zapomniałam, mam nadzieję, że mi wybaczysz. Obiecuję poprawę :)
Już dodałam Twoje blogi do siebie do linków i teraz będę pamiętać :)